Nieczęsto trafia się książka, która podważa tak wiele naszych zachodnich przekonań o śmierci, jak „Tybetańska Księga Umarłych dla początkujących”. Czytając ją, miałem wrażenie, że ktoś podaje mi rękę i mówi: „Nie bój się, śmierć to nie koniec, ale naturalny etap, na który możesz się przygotować – i dzięki temu żyć pełniej”.
Śmierć bez tabu
Autorzy zaczynają od szczerego stwierdzenia: w zachodniej kulturze śmierć jest tematem tabu. Chowamy ją za murami szpitali i domów opieki, udajemy, że jej nie ma, a kiedy przychodzi – jesteśmy nieprzygotowani, przestraszeni, często samotni. Tymczasem w buddyzmie tybetańskim śmierć jest stałym elementem codziennych praktyk, modlitw i rozważań. To nie obsesja, tylko świadoma akceptacja nieuchronności.
W książce znajdziemy autentyczne historie: ktoś umiera nagle, ktoś po długiej chorobie, ktoś w spokoju, ktoś w chaosie. Każda śmierć jest inna, ale każda może być okazją do okazania miłości, współczucia i – co najważniejsze – świadomego pożegnania.
Karma, czyli jak żyjemy, tak umieramy
Jednym z kluczowych przesłań jest karma – prawo przyczyny i skutku. To, jak żyjemy dziś, wpływa na to, jak będziemy umierać i co spotka nas po śmierci. Każda myśl, słowo, gest – to ziarenka, które kiełkują w przyszłości. Autorzy podkreślają, że nie chodzi o ślepe poczucie winy, a o odpowiedzialność za własne życie i świadomość, że możemy zmieniać swoje nawyki, postawy, emocje.
„Jeśli chcesz wiedzieć, kim byłeś w przeszłości, spójrz na swoje obecne życie. Jeśli chcesz wiedzieć, kim będziesz w przyszłości, spójrz na swoje obecne działania.”
— buddyjska maksyma
Kim jesteśmy i co umiera?
Książka stawia pytanie: co właściwie umiera? Ciało – tak. Umysł – tak. Ale nasza świadomość, nasze „ja” – to nie jest coś stałego, lecz zbiór nawyków, historii i „karmicznych” odcisków. Buddyzm nie uznaje niezmiennej duszy, lecz mówi o ciągłości świadomości, która przenosi się przez kolejne życia, niosąc ze sobą nasze uczynki i intencje.
Bardo – przestrzeń pomiędzy
Szczególnie poruszający jest opis bardo – stanu pośredniego między śmiercią a kolejnymi narodzinami. To czas, gdy nie mamy już ciała, a nasza świadomość doświadcza wizji, emocji, spotkań z własnymi lękami i nadziejami. To, jak przejdziemy przez bardo, zależy od tego, jak żyliśmy i na ile potrafimy „puścić” przywiązania, lęki, pragnienia.
Praktyka na co dzień – współczucie i mądrość
Autorzy podkreślają, że przygotowanie do śmierci to nie tylko kwestia ostatnich chwil, ale całego życia. Każdy dzień jest okazją do praktykowania współczucia, wdzięczności, medytacji, pracy nad własnym umysłem. Praktyczne wskazówki – jak wspierać umierających bliskich, jak zadbać o siebie na końcu życia, jak przeprowadzić modlitwy i rytuały – są uniwersalne, niezależnie od religii.
„Przeszłość to historia. Przyszłość to tajemnica. Teraźniejszość jest darem.”
— Lama Lhanang Rinpoche
Wspólnota, obecność, rytuał
Bardzo mocno wybrzmiewa tu znaczenie wspólnoty i obecności. Być przy umierającym, być obecnym, słuchać, nie oceniać, nie spieszyć się z radami. Czasem wystarczy trzymać za rękę, czasem pomilczeć razem. To, jak towarzyszymy innym w śmierci, jest testem naszej dojrzałości i człowieczeństwa.
Śmierć jako nauczyciel życia
Po lekturze tej książki czuję wdzięczność – za to, że mogę żyć świadomie, za to, że mogę uczyć się od śmierci, jak żyć lepiej. Nikt i nic nie nauczyło mnie tak bardzo pokory wobec życia, jak śmierć. To przewodnik nie tylko po umieraniu, ale przede wszystkim po życiu z otwartym sercem i spokojnym umysłem.
„Tunel”
Nie wszystko gaśnie, kiedy milknie ciało.
Czas nie kończy się w chwili ostatniego powietrza.
forma się zmienia
jak para nad herbatą,
jak cień, budzony do drogi
Umrzeć to oddać to, co pożyczone.
Zamknąć oczy nie po to, by zniknąć,
by zobaczyć to, co dotąd było
zbyt jasne.
Czy tak się da?
życie bez złudzeń,
czucie obecnością,
odchodzenie z otwartymi oczami na to, co przychodzi.
Tam, gdzie kończy się „ja”,
zaczyna się wszystko.
