Przestrzeń i czas na żałobę, bo każda żałoba jest inna

Żałoba jako nowy towarzysz

Obraz przedstawiający postać z cieniem i ptakiem na ramieniu – metafora żałoby jako nowego towarzysza życia.

Żałoba jako nowy towarzysz

Nowy przyjaciel.

Żałoba to stan, którego nie da się jednoznacznie zdefiniować. Każdy z nas, kiedy przez nią przechodzi, czuje coś innego, tak jak obrazy malowane na niejednakowych płótnach. Jest czymś na pograniczu, między bólem a słodyczą wspomnień, jak cień, który pada, gdy w pełnym świetle tracimy kogoś nieodwołalnie. To nie jest pusta dziura, to obecność – wciąż tutaj, choć już w innej formie. Miłość, która nie ma ujścia i nie wie dokąd ma pójść, afekt bez obiektu, ptak pozbawiony skrzydeł, który musi nauczyć się trwać na nowo. Żałobę bardzo dobrze w moim odbiorze oddaje obraz „Exit to Paradise” Catrin Welz-Stein – ptak na ramieniu, jak nowy towarzysz, który patrzy przed siebie, choć nic nie mówi.

Na zgliszczach miasta stąpa cień człowieka, który nieustannie idzie za nami, uparcie, krok w krok. W tle widać samotną, zagubioną żyrafę – być może to my sami, zbyt wysocy na krainę, w której wszystko straciło sens, a jednocześnie zbyt mało zauważalni, by zmieścić w sobie cały ciężar straty. Jest coś przerażającego w tej samotności, są wyrastające z cienia spirale w których można dopatrywać się wiru bólu, który wciąga nas w nieznaną otchłań.

Rozrzucone w tle słowa są niczym próby ułożenia myśli, kiedy unieruchamia nas bezradność. Ale jest w tym też coś delikatnego, pięknego – z cienia wyrasta kolorowy kwiat, symbol łączących nas na zawsze słodkich, ciepłych wspomnień.

Żałoba jako przyjaciel.

Żałoba staje się naszym nowym współlokatorem, nieproszonym gościem, który nie daje się przepędzić, a każda próba siłowej eksmisji kończy się fiaskiem. Jest jak cień człowieka w obrazie Welz-Stein, którego stopa zostawia ślad na popękanej ziemi. Musimy się nauczyć z nią żyć – w każdy oddech, każdy uśmiech wpleść odrobinę tego mroku. Czasem ból wbija się w naszą codzienność niczym cierń, a mimo to zmienia, transformuje nas – czyni nas innymi, uszlachetnia, tak jak skrzydła, które artystka przedstawia w swojej pracy. Wydają się mówić, że nawet w bólu jest coś, co nas przemienia – czyni bardziej ludzkimi, bardziej świadomymi.

Ból i refleksja

Żałoba to proces – bolesny, ale konieczny. Wymaga czasu i przestrzeni, by ból przepłynął przez nas jak rzeka, zostawiając na dnie warstwę kamieni wspomnień. I choć łzy spadają na ramiona, jak deszcz w jesienny dzień, powoli zmieniają się w coś więcej – w zrozumienie, że to, co utraciliśmy, było cenne. Ptak na ramieniu staje się symbolem tego, co już się skończyło, ale co wciąż jest obecne – w cichych gestach, w myślach, które rozbrzmiewają echem, w pustce, która wcale nie jest taka pusta.

„Nowy przyjaciel”

Nie brak, a nowy przyjaciel,

Cień, który nie schodzi z ramienia.

Milczy – lecz przecież jest,

Tam, gdzie dawniej byliśmy my.

Wrosły w duszę jak ostry metal,

Kręci się spiralą wspomnień,

Znajduje puste miejsce w pokoju,

Napełnia ciszą każdy dzień.

Przeszłość już rozmyta, jak mgła

Na drodze, której nie ma.

Pod butem pękają liście wspomnień,

Jak echo kroków, których brak.

Wszystko miało być inaczej,

Ale kwiaty nie zakwitły w porę.

Ból to nie rana, a głębokie ślady,

Które wyryły się pod skórą.

Jestem jak ta samotna żyrafa

W obrazie, wśród zgliszczy i pustki.

Ptak milczy, a ja słucham ciszy,

Jakby szeptała: „To już było”.

Skrzydła wyrastają powoli,

Nie unoszą, ale trwają.

Wiem, że żałoba to nie koniec,

A ślad – po tym, co było nasze.

Miłość ma swoją cenę,

A żałoba to jej koszt,

Który płacisz w ciszy, dzień po dniu,

Bo innego wyjścia nie ma.

To nie dług, a podatek od bycia razem,

Pamięć, którą nosisz na ramieniu,

Ból, który staje się cichszy,

Ale nigdy nie znika.

Dodaj komentarz